Stanowi to ogromny kontrast dla typowo turystycznych miejsc, odremontowanych, z bajecznymi drewnianymi balkonami. Budynki w centrum miasta są odpicowane jak tylko się da. A na starówce toczą się niekończące remonty i renowacje... Z moich obserwacji wynika, że tutejszym to nie przeszkadza, przywykli do warunków w których mieszkają. Jedynym poważnym problemem jest to stare budownictwo kontra trzęsienia ziemi, które od czasu do czasu nawiedzają Gruzję. Wtedy to ponoć strach się bać! Na własnej skórze póki co nie doświadczyłam, więc wypowiedzieć się nie mogę. Choć znam i takich, którzy przespali co większe trzęsienia, podczas gdy cała reszta bloku ewakuowała się na zewnątrz... I w tym miejscu pozdrawiam Gosię... Wybacz, ale nie mogłam się powstrzymać.... :P xD
Araszenda - znaczy dosłownie: niedokończony, niedoszły hotel - teraz zamieszkany przez uchodźców
typowe - niezabudowane klatki schodowe, bardzo często pozbawione również światła
i winda, którą - nie jeżdżę... :p
i dla kontrastu - starówka
charakterystyczne drewniane balkony
i budynek, który bardzo mi się spodobał, ale rozmowa z siedzącymi pod nim panami utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że nie idzie się dowiedzieć co to za budynek jeśli Polka rozmawiająca po rosyjsku, angielsku i polsku próbuje porozumieć się z Gruzinami operującymi gruzińskim i tureckim (a może to byli Turkowie?!?) ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz