czwartek, 22 września 2011

W chmurach!

W czasie mojej już 2 miesięcznej gruzińskiej przygody odwiedziłam wiele naprawdę wspaniałych miejsc i nie raz przystawałam zdumiona czy zachwycona. Jednak spacer w chmurach przeszedł moje najśmielsze oczekiwania… 

KAZBEK – najwyższy szczyt Gruzji – 5047 m n.p.m., to nieczynny wulkan do którego, według licznych legend miał być przykuty sam Prometeusz, gdzie miał być przechowywany żłobek Chrystusa czy namiot Abrahama… ;) Góra ta położona nieopodal wioski Kazbegi (niedaleko granicy gruzińsko - rosyjskiej) przyciąga wielu turystów i alpinistów. Na Kazbek można wspiąć się okresie letnim, nie później jednak jak do końca sierpnia – gdyż we wrześniu pogoda załamuje się i może wystąpić problem z samym dojazdem do Kazbegi, a co dopiero ze wspinaczką… :P

Przed wyjazdem ostrzegano mnie, że Kazbek jest bardzo humorzastą górą – bardzo często spowitą chmurami i że trzeba mieć szczęście, aby móc go zobaczyć. No cóż, napiszę tak: albo miałam ogromne szczęście albo jak to mówi stare przysłowie – pogoda była na miarę cnót osób przyjeżdżających… :p I w tym momencie pozdrowienia dla całej ekipy: naszego kierowcy (przy okazji ogromne dzięki dla żony – za cudne jedzenie przygotowane na drogę), Kaśki, Gośki i Filipa! A wracając do Kazbeka – okazał się górą „bezwstydną” i mogliśmy podziwiać go w całej okazałości, a  widok zaparł nam dech w piersiach, nie wspominając o chmurach oglądanych z góry... Jednym słowem – bajka! 

Już sama droga była niezwykle malownicza i cud, że nasze aparaty wróciły całe i zdrowe do Tbilisi… A to dlatego, że mniej więcej od Gudauri wystawały przez odkryte okna samochodu i rejestrowały dla nas wszystkie te niesamowite widoki. Finalnie po podjechaniu pod samą granicę (gdzie też udało się trzasnąć 2 zdjęcia… :P) udaliśmy się na górę nieopodal wioski Gergeti gdzie znajduje się zabytkowa świątynia Tsminda Sameba (2170 m n.p.m.) I to właśnie tutaj udało nam się pospacerować w chmurach i zakochać w Kazbeku (wciąż zastanawiając się czy to jeszcze tak nierealna rzeczywistość czy może jakiś fotomontaż na który dane jest nam patrzeć…) Zresztą dużo rozpisywać się nie będę – pooglądajcie i oceńcie sami… ;)


gdzieś między Gudauri a Kazbegi



przedsmak, tego co czekało nas w Kazbegi

zdjęcie objęte ryzykiem zestrzelenia przez snajpera... :P w tle granica gruzińsko - rosyjska rzecz jasna ;)

kolejny z olśniewających (jak dla mnie) widoków



Tsminda Sameba





no i sam KAZBEK :)

i wioska pod chmurką ;)

Ciotki dwie, chmura i Kazbek



mur otaczający cerkiew

ujęcie wody pitnej ;)

w drodze powrotnej




piknik










2 komentarze:

  1. Jak zwykle - fenomenalne fotki i aż chce się TAM być. Pozdrowienia z jesiennego Poznania!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki śliczne za pozdrowienia; a Kazbegi polecam czterema swoimi kończynami! ;)

    OdpowiedzUsuń