Dzień trzeci rozpoczął się bardzo interesującym akcentem. A mianowicie - Babcia przygotowała syruki (rodzaj pierożków nadzianych serem, podawanych z cebulą i matsoni) a Dziadek postawił na stół wódkę. Tak - też byłam w szoku. Po pierwsze dlatego, że wódki na śniadanie nigdy nie piłam, a po drugie - żeby pierogi popijać 60% śliwowicą?!? (domowej roboty oczywiście)
syruki
Gdy w końcu udało mi się odejść od stołu - postanowiłam spędzić typowy dzień na wsi. W związku z tym brałam udział w typowych zajęciach dnia codziennego, oto co z tego wynikło:
wykopki
Alinka
matsoni
ser
chleb w przygotowaniu
chleb gotowy do spożycia
Sandro
Dzień 4 - Pożegnania, Powrót, Wnioski
O ile pożegnanie i powrót są kwestią oczywistą, o tyle wnioski niekoniecznie. Dlatego krótko, zwięźle i na temat: Gdyby przyszło mi żyć na gruzińskiej wsi to:
- Do Polski wróciłabym w stanie doskonałym, czyli - okrągła, ze względu na to swojskie jedzenie....
- Dziadek Szaliko wykończyłby moją wątrobę... o śliwowicę i wino chodzi rzecz jasna ;)
- Własnej rodziny nie potrafiłabym zliczyć i nazwać po imieniu... Podczas mojego pobytu przewinęło się mnóstwo osób, z których nie wszystkich potrafię wymienić, a były to tylko 4 dni...
- Wydano by mnie za mąż w przeciągu jakiś 3-4 miesięcy... Już pojawiła się oferta kupna za 10 000 dolarów, barana i coś tam jeszcze... :P Ktoś da więcej?!? :P
- Przyjeżdżam do Gruzji za 2 lata na 50 lecie małżeństwa Szaliko i Anny :)
Thaks a lot, it's nice to know that people read and like it :)
OdpowiedzUsuńGreetings!