czwartek, 1 września 2011

в деревне - część 2

Dzień 3 - Śliwowica & Praca


Dzień trzeci rozpoczął się bardzo interesującym akcentem. A mianowicie - Babcia przygotowała syruki (rodzaj pierożków nadzianych serem, podawanych z cebulą i matsoni) a Dziadek postawił na stół wódkę. Tak - też byłam w szoku. Po pierwsze dlatego, że wódki na śniadanie nigdy nie piłam, a po drugie - żeby pierogi popijać 60% śliwowicą?!?  (domowej roboty oczywiście)




 syruki




Gdy w końcu udało mi się odejść od stołu - postanowiłam spędzić typowy dzień na wsi. W związku z tym brałam udział w typowych zajęciach dnia codziennego, oto co z tego wynikło:

 wykopki
 Alinka

 matsoni
 ser
 chleb w przygotowaniu
 chleb gotowy do spożycia

 Sandro

Później jeszcze tylko lekcja polskiego + rysunku dla Sandro oraz pożegnalna kolacja i wspólne oglądanie meczu Dynamo Tbilisi :)

Dzień 4 - Pożegnania, Powrót, Wnioski 

O ile pożegnanie i powrót są kwestią oczywistą, o tyle wnioski niekoniecznie. Dlatego krótko, zwięźle i na temat: Gdyby przyszło mi żyć na gruzińskiej wsi to:
  1. Do Polski wróciłabym w stanie doskonałym, czyli - okrągła, ze względu na to swojskie jedzenie....
  2. Dziadek Szaliko wykończyłby moją wątrobę... o śliwowicę i wino chodzi rzecz jasna ;)
  3. Własnej rodziny nie potrafiłabym zliczyć i nazwać po imieniu... Podczas mojego pobytu przewinęło się mnóstwo osób, z których nie wszystkich potrafię wymienić, a były to tylko 4 dni...
  4. Wydano by mnie za mąż w przeciągu jakiś 3-4 miesięcy... Już pojawiła się oferta kupna za 10 000 dolarów, barana i coś tam jeszcze... :P Ktoś da więcej?!? :P
  5. Przyjeżdżam do Gruzji za 2 lata na 50 lecie małżeństwa Szaliko i Anny :) 
 

1 komentarz:

  1. Thaks a lot, it's nice to know that people read and like it :)
    Greetings!

    OdpowiedzUsuń