piątek, 11 listopada 2011

W zamku Boga!

Znaczy się w mieście skalnym Upliscyche (wg dosłownego tłumaczenia). Znajdujące się około 100 km od stolicy Gruzji wspaniale zachowane miasto stało się dla nas rewelacyjnym miejscem do zwiedzania i zrobienia niezliczonej liczby zdjęć w najdziwniejszych jego zakamarkach. A doszukałyśmy się m.in. apteki, kuchni, głowy z nosem i jak to sobie wymyśliłyśmy: salonu z miejscem na kominek i plazmę, którego Gośka z Aśką nie omieszkały nie wypróbować ;) Poza tym natknęłyśmy się na liczną grupę gruzińskiej młodzieży, która przyjechała na wycieczkę szkolną razem ze swoją nauczycielką języka angielskiego – Amerykanką. W związku z tym wpadłyśmy w wir pytań typu: How are you? What’s your name? Where are you from?, itd. xD Dzieciaki zaprowadziły nas do  tzw. drzewka szczęścia. Same drzewko to zwykły krzak obwieszony setkami kawałków materiałów. Tradycja stanowi, że dziewczyny/kobiety przybywające w ważne dla Gruzinów miejsca kultu powinny udrzeć kawałek swojej spódnicy i powiesić je na takim właśnie drzewku, jednocześnie myśląc życzenie. Drzewka takie znajdują się w wielu miejscach w Gruzji. Tym razem i ja się załapałam na ten rytuał. Spódnicy nie darłam, bo nie miałam… :p Chusteczka też się nadała, także gruziński zabobon – odprawiony, życzenie pomyślane! Teraz pozostaje czekać czy i kiedy się spełni ;)


 w drodze do miasta skalnego
 bloga autorka ;)




 cerkiew


 w aptece!


 przy drzewku szczęścia

 w salonie ;)

i wspomniana wyżej - głowa z nosem ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz