środa, 2 listopada 2011

A w Poliklinice...

Dawno nie pisałam o pracy i to nie dlatego, że do pracy nie chodzę… ;p Wręcz przeciwnie chodzę, a potem pracę przynoszę do domu. Dlaczego? Dlatego, że postanowiłyśmy dokonać rzeczy niemalże niemożliwej i system tutejszej rehabilitacji wsadzić w jakiekolwiek opisywalne ramy. Tak więc 3 Polki – Kaśka, Gośka i Monika zabrały się za stworzenie jakiejkolwiek dokumentacji medycznej dla potrzeb rehabilitacji w naszej klinice. Zasadniczo zaczynałyśmy od zera, gdyż jedynym co tutaj istniało były zielone kwitki wydawane w rejestracji przy uiszczaniu opłat… Trochę to potrwało, ale koniec końców powstały wszelkie potrzebne nam karty: oceny fizjoterapeutycznej, usprawniania, wad postawy, terapii dzieci i inne. I tutaj dopiero zaczęły się schody, teraz potrzebowałyśmy kogoś kto nasze wypociny przełoży zgrabnie na gruziński język medyczny. Doczekałyśmy się, ale to jeszcze sukcesem nie było, teraz należało w cały ten system dokumentacji wprowadzić pracujących razem z nami fizjoterapeutów. Przy wprowadzaniu okazało się, że zasadniczo wszystkie testy, metody oceny czy sposoby pracy z pacjentem muszą zostać jednak wyjaśnione. Trochę to potrwało ale i to zostało dokonane. I w końcu nasi Gruzińscy przyjaciele zaczęli posługiwać się kartami przez nas przygotowanymi. Całkiem zgrabnie to teraz przebiega, a my możemy się pochwalić jako takim systemem dokumentacji. W końcu! :) Przy okazji ogromne podziękowania dla wszystkich biorących udział w tym żmudnym okresie przygotowawczym. Dla Kaśki i Gośki – za wspólne przygotowanie, selekcje i wszelkie pomysły; dla Ojca Akakiego za tłumaczenie; a dla całej reszty za wykazane chęci i zaangażowanie przy wprowadzaniu tych wszystkich innowacji.

w ramach diagnostyki dla potrzeb fizjoterapii - pomiary ruchomości kręgosłupa, w rolach głównych: Manana i Roma
Gvanca i Natia - test Lovetta
i jak się okazało niezbędny przy wyjaśnianiu wszelkich niejasności stary i dobry Zębaty
pomiary zakresu ruchu w stawach - z Zazą i Gagikiem
 i tak właśnie powstaje historia - 1sze segregatory z naszą dokumentacją medyczną!
 wspomniana wyżej - papierologia
 a tu dopiero pilna fizjoterapeutka.... ;)
a tutaj - tylko część naszych "wypocin"

Co niektórzy spytają – ale system dokumentacji medycznej – po co? Po co wikłać się w zbędną wszystkim papierologię? Nie lepiej poświęcić ten czas na faktyczną pracę z pacjentem? Otóż odpowiedź jest jedna: NIE. Nie w Gruzji, nie w kraju zgrabnie określonym w książce Gaumardżos: „Gruzja Maybe Time”, gdzie czas ma pojęcie względne, gdzie pacjenci zwykli przychodzić na terapię czy do lekarza kiedy mają na to ochotę a nie w wyznaczonej im godzinie. I to całkiem normalne tutaj, że pacjent zamiast przyjść na terapię na godzinę 10 o czym mówiłam Mu 10 razy poprzedniego dnia potrafi przyjść na godzinę 15. Dlaczego? A bo miał problem z dojazdem, a bo pogoda rano była zła, a bo to, a bo tamto… I uwierzcie mi – z pogodą nie przesadzam! Jednego dnia gdy temperatura spadła do jakiś 8 stopni i ogólnie było bardzo wietrznie i padało – na terapię nie przyszła ponad połowa pacjentów. Mało kto pofatygował się, żeby zadzwonić, wyjaśnić… I w tym momencie kiedy pomyślę sobie o sytuacji w Polsce, gdzie na rehabilitację w gabinecie trzeba czekać nieraz i dwa miesiące – nóż otwiera się w kieszeni… I zdaję sobie sprawę, że ta nasza walka to trochę taka walka z wiatrakami, z mentalnością zupełnie odmienną od naszej. Ale to nie znaczy, że trzeba się jej poddać. Stąd próby wprowadzenia ładu i składu do fizjoterapii w naszej klinice, karty, regulamin, jasne i klarowne zasady. Zobaczymy co z tego wyniknie, jak to się przyjmie na dłuższą metę. Co z tego zostanie – po naszym wyjeździe…? Nie pozostaje nic innego jak tylko mocne trzymanie kciuków o co i Was w tym poście proszę! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz