Czyli święto miasta Tbilisi. W tym roku przeniesione z ostatniego
weekendu października na 07-09.10! Dlaczego? Hahaha – ze względu na przyjazd
prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy… ;) Taaak – oto Gruzja właśnie! W związku z
tak podniosłym wydarzeniem Tbilisi zostało ubrane we flagi gruzińskie i
francuskie, które zawisły dosłownie wszędzie gdzie to tylko możliwe w centrum
miasta (wspominałam że Gruzini mają hopla na punkcie flag? Nie? To wspominam
;).
Dzień nr 1 – czyli wolne dla wszystkich mieszkańców Tbilisi (hip hip
hurra xD) – tak, tak sam Nicola to sprawił… hahaha! Do południa – część oficjalna
– przemowy, zapewnienia, multum ludzi na głównych ulicach, 2 razy więcej
policjantów jak ludzi – też na ulicach! Ja w domu – przemeblowanie nr 3 licząc
od początku przyjazdu… a Miszę i Nikolę zobaczyłam w gruzińskiej telewizji ;)
Wieczorem wyruszyłyśmy z Gosią na zwiady – miasto jak miasto – tylko
takie odświętne, poza tym więcej niż zwykle ludzi szwędających się po ulicach.
Dzień nr 2 – do Tbilisoby dołącza festiwal owoców! Cały dzień tbiliska
starówka tętni życiem, na ulicach więcej ludzi jak samochodów, radosny i kolorowy misz-masz wprawia nas w radosny nastrój. Tylko na piwo i chaczapuri
trzeba czekać dłużej niż zwykle :p Jakoś to przeżyłyśmy.
Dzień nr 3 – patrz dzień nr 2!
Fotorelacja z Tbilisoby:
Jurek - odświętnie! ;)
tutaj jeszcze unosi się aura po przemowach...
jest swięto - flaga musi być!
degustacje wina na Starówce
ten pan - miejmy nadzieje - nie degustował ;)
grille przed wszystkimi knajpkami
wystawy obrazów
generalnie - jeden wielki: misz-masz
malowanie twarzy
tort, obok którego obojętnie przejść nie mogłam xD
festiwal owoców
oraz festiwal tych artystycznych cusiów na głowie co drugiej Gruzinki... :P
fotka z panem Gruzinem - też fajna :p
koncerty
u mamy: kwiatek, u synka: kocham Gruzję
i parada stylowych samochodów
trochę disco
trochę ludzi tu i tam
Kilka filmów:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz